O tym jak Tinka i Florek spotkali Świętego Mikołaja
Zapraszamy do przeczytania świątecznego opowiadania, kiedy to Tinka i Florek spotkali prawdziwego świętego Mikołaja! Od razu się z nim zaprzyjaźnili i pomogli dostarczyć prezenty przez zbyt ciasny komin. Czy wiesz, że Tinka i Florek mogą napisać prawdziwy, tradycyjny list do Twojego dziecka? Zobacz na czym polega zabawa listowa!
Tinka nie mogła spać. Sama nie wiedziała dlaczego, ale przewracała się z boku na bok, a oczy same jej się otwierały. Sen nie nadchodził. Za oknem księżyc świecił bardzo jasno, a w powietrzu wirowały płatki padającego pierwszy raz w tym roku śniegu. Tinka uwielbiała bawić się ze śniegiem. Z tym spadającym można było bawić się w wyścigi: skakać z drzew i ścigać się, kto pierwszy znajdzie się na dole, a jak do zabawy dołączał wiatr – kto szybciej dotrze do najniższej gałęzi.
Przeskakiwaczka postanowiła cichutko się ubrać, wyjść na dach przez wielkie okno znajdujące się na strychu i zapoznać z pierwszym tegorocznym śniegiem. Na piżamę naciągnęła swoją ulubioną bluzę z kapturem i szare spodnie dresowe, a na uszy wcisnęła czerwoną czapkę, którą mama zrobiła jej na drutach od Pani Jeżowej i owinęła szyję szalikiem. Przysiadła na łóżku, by założyć ciepłe skarpety i botki, kiedy drzwi do jej pokoju uchyliły się cichutko i pojawiła się w nich głowa Florka. Po chwili brat wsunął się do pokoju Tinki i jeszcze ciszej zamknął za sobą drzwi.
– Myślisz o tym samym, co ja? – zaszeptał. Też był ubrany.
– Pewnie tak – Tinka z szerokim uśmiechem podeszła do okna i otworzyła je szeroko.
Bliźniaki poczuły, jak zimne, zimowe powietrze zakręciło im w nosach. Z cichymi (by nie obudzić rodziców), ale jednak okrzykami wskoczyli na parapet i zaczęli ganiać się z płatkami śniegu, zostawiając na całym dachu odciski swoich małych stóp.
Po dłuższej chwili zmęczeni usiedli obok siebie na parapecie okna Tinki i z zachwytem wpatrywali się w zimowy krajobraz, oświetlony srebrnym blaskiem księżyca. W pewnym momencie oboje zamarli, jak na komendę szturchnęli się łokciami i wskazali palcami na komin.
Z gracją (jak na swoje wielkie rozmiary) wylądował koło niego duży mężczyzna z wielką białą brodą i wielkim brzuchem, na którym opinała się czerwona kurtka. Obok niego w powietrzu unosiły się najprawdziwsze sanie, ciągnięte przez sześć najprawdziwszych reniferów. Mężczyzna zaglądał do komina, jakby chciał zobaczyć coś w jego pogrążonych w mroku czeluściach. W rękach trzymał dwa opakowane w kolorowy papier prezenty.
Tinka i Florek podeszli do niego zaciekawieni.
– Cześć! Czego szukasz w kominie pana Antoniego? – zapytała Tinka. – I kim jesteś? Mam pewne podejrzenia, ale wolałabym to usłyszeć od Ciebie. Ja jestem Tinka, a to mój brat, Florek – powiedziała dziewczynka, przyjaźnie uśmiechając się do mężczyzny.
– Cześć! Jestem świętym Mikołajem. Niektórzy nazywają mnie Gwiazdorem, a wy mówicie do mnie po prostu Mikołaju – przywitał się kulturalnie i potwierdził podejrzenia Tinki. – Bardzo się cieszę, że wreszcie was poznałem – dodał, wyraźnie uradowany.
Musicie wiedzieć, że spotkanie na dachu miało miejsce w nocy 24 grudnia, a w pokoju na piętrze spali Tomek i Marysia – siostrzeńcy Pana Antoniego, którzy przyjechali do niego ze swoimi rodzicami na święta.
Okazało się, że właśnie do nich przyjechał Mikołaj. Kiedy rozmawiał z przeskakiwaczami, przycupnęła obok nich ze swoimi dziećmi Pani Sowa, zainteresowana niecodziennym gościem. Do Florka, który zaczynał powoli marznąć, przytuliła się Pani Wiewiórka, by choć trochę go ogrzać. Wszyscy przysłuchiwali się tej historii z zapartym tchem.
– Jestem tutaj po raz pierwszy, wcześniej nie było tu żadnych dzieci. Nie znam tego komina i trochę się boję, że utknę i nie dam rady dostarczyć prezentów do wszystkich, a lista jest jeszcze długa – powiedział Mikołaj, rozkładając ręce.
– Pomożemy Ci – powiedzieli wszyscy zgodnie. W okolicy było jeszcze pięć domów, w których dzieci czekały na swoje prezenty. Tinka z Florkiem chwycili prezenty dla Tomka i Marysi i zeskoczyli z nimi w dół komina, który tak dobrze znali. Zostawili je pod choinką i po sekundzie już byli na górze. Przywitały ich gromkie oklaski i szeroki uśmiech Mikołaja.
Razem z Panią Wiewiórką i Panią Sową podzielili się pozostałymi przesyłkami i w mig roznieśli je do pozostałych domów.
Mikołaj był zachwycony i długo i szczerze dziękował im za pomoc. Wszyscy świetnie się bawili, powiedzieli więc, że za rok też chętnie mu pomogą. Pomachali nowemu znajomemu na pożegnanie i długo wpatrywali się w malejące na tle księżyca sanie.
Podekscytowane nocną przygodą bliźniaki po powrocie do swoich łóżek natychmiast zasnęły. Następnego dnia rano opowiedziały z wszystkimi najdrobniejszymi szczegółami rodzicom o swojej przygodzie, a ci słuchali z wypiekami na policzkach. Teofil i Florentyna bardzo się ucieszyli, że bliźniaki poznały tak niesamowitego gościa, ale też byli dumni z dzieci, które pomogły w niecodziennej misji.
Agnieszka Stefańska
Pobierz opowiadanie jako plik pdf
Jeżeli chcesz dostawać powiadomienie na skrzynkę mailową o najnowszym ilustrowanym opowiadaniu - zapisz się, zostawiając swój email na pasku na samym dole strony!
* jeśli otworzyłaś/-eś tę stronę na urządzeniu mobilnym bezpośrednio z Facebooka, pobieranie pliku może nie działać prawidłowo; chcąc pobrać plik należy nacisnąć "Więcej opcji" (trzy-kropki) w prawym górnym rogu a następnie wybrać opcję "Otwórz w przeglądarce"
Zapraszamy do Przygody Listowej, wciągającej historii o przygodach Tinki i Florka w odcinkach wysyłanych tradycyjnym listem od bohatera! Przesyłka jest personalizowana i to Ty masz pełny wpływ na zakres personalizacji! Jeśli chcesz wypróbować taka formę edukacyjnej zabawy polecamy Pakiet Startowy w promocyjnej cenie!